Stałam dziś w kolejce do kasy w spożywczym, a za mną, w bezpiecznej odległości, chłopak z dziewczyną. Z ich rozmowy wydedukowałam, że to jest ich jedno z pierwszych spotkań: koleś był zabawnie zakłopotany, a laska na wszystko co mówił reagowała nerwowym chichotem, rzecz jasna najgłośniejszym w momentach najmniej zabawnych - wiadomo. (ach, te pierwsze randki, aż się łezka kręci w oku.. ;) )
W pewnej chwili nastała między nimi cisza, ewidentnie gość wysypał się już ze wszystkich sucharów i zaczął zachodzić w głowę, co, kur*wa teraz i jak poradzić sobie z ta ciszą, która przecież jest taka niezręczna :D ..Chyba typek nabrał powietrza w płuca, bo wyjątkowo donośnym głosem i totalnie z dupy stwierdził, że dziewczyna ma piękny uśmiech. Sytuacja dosyć komiczna zważywszy na miejsce, w którym się znajdowaliśmy (osiedlowe delikatesy, te! :D ) i na reakcje ludzi, którzy dokładnie w tej chwili odwrócili się w ich stronę - tak, ja też - z niedowierzaniem, czyniąc ten moment jeszcze bardziej "magicznym". Nie zapominajmy o fakcie, że maska jej zasłaniała połowę twarzy, więc komplement, jak najbardziej trafiony w punkt :D :D :D
I może jeszcze sytuacja byłaby do uratowania, gdyby ta laska po prostu podziękowała za, no, nie ma co, miłe słowo i w angielskim stylu zmieniła temat, wyciągając tym samym typka z nieco kłopotliwej sytuacji, ale po co, skoro można zaprzeczyć i wymusić na bidoku szereg argumentów potwierdzających jego słowa o jej, rzekomym, czarującym uśmiechu? :D
I tutaj się pojawił mój wniosek : laski nie potrafią reagować na komplementy.
Panowie też nie, ale to my jesteśmy prawdziwymi mistrzyniami do cna zmanipulowanego i nieszczerego autodissu, mającego na celu wymuszenie kolejnych pochlebstw na swój temat. A spróbowałby taki jeden czy drugi tego następnego komplementu nie wymyślić.. albo, nie daj Boże, przyznać rację tym jej zaprzeczeniom.. wtedy zdanie: "Pakuj się, gnoju!" , powinno generować się facetom w głowach z automatu.
Poniżej klasyka w najczystszej postaci:
" -kochanie, ładnie wyglądasz, chyba schudłaś!
- nieprawda! przybrałam 2 kg! nie kłam!
- no, okej, może rzeczywiście troszkę, ale i tak jest pięknie!" ...i to jest moment, w którym następuje cisza w rozmowie i koleś ma minutę operacyjną na ulotnienie się z pomieszczenia, bo w przeciwnym razie zostanie zgładzony.
I to nie są żarty. To jest, kur*a, samo życie.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz