Z doświadczenia własnego wiem,
że próby podejmowania dyskusji na te tematy z ludźmi o odmiennych
poglądach Z-A-W-S-Z-E kończą się awanturami. Ludzie nie potrafią
zrozumieć i uszanować tego, że myślisz albo czujesz, ewentualnie i myślisz i
czujesz jednocześnie, inaczej niż oni sami. Ja jako dumna lewaczka
akceptująca gejów i lesbijki oraz nie wierząca w kościół umiem wysłuchać ze
spokojem tę druga stronę, jednak w przeciwnym kierunku niestety raczej się
nie zdarza - i to ze smutkiem stwierdzam. Dlatego swoje zdanie mam,
cudze szanuję ale poglądami się w tych kwestiach nie wymieniam. Czemu?
Bo mi się nie chce.
Jak zakładałam tego bloga, to w pierwszym poście napisałam, że on jest po
to, żebym mogła sobie od czasu do czasu wylać do sieci pomyje z własnych
przemyśleń i po prostu ponarzekać, co w efekcie ma pełnić formę takiego
mojego osobistego terapeuty i konfesjonału w jednym, więc jeżeli o czymś
tutaj głoszę , a Tobie się to nie podoba, to wypad, albo jak kto woli : Z BOGIEM :)
Dojrzałam do tego, żeby to głośno powiedzieć: NIE WIERZĘ. Nie wierzę w
Boga, nie wierzę tym bardziej w kościół jako instytucję i nie wierzę w to, co
się tu, kur*a, odpier*ala. Mało tego! Uważam , że bycie w tym kraju człowiekiem potrafiącym głośno wypowiedzieć słowa sprzeciwu wobec kościoła to akt odwagi i suwerennego myślenia.
"Religia jest (...) dla ludzi nie potrafiących
mocno ale samodzielnie trzymać steru własnego sumienia. Kościół jest jak
McDonald's - przede wszystkim liczy klientów. Jakość obsługi schodzi
niestety na dalszy plan.". - Tak kiedyś przeczytałam w autobiografii K.
Wojewódzkiego i podpisuję się pod tym obiema rękami.
***
Kilka dni temu, nic nie mówiąc nikomu, poszłam do kościoła. Pierwszy raz
od Bitwy pod Grunwaldem. Po co? Nie wiem. Tak poczułam. Bo chciałam.
Bo byłam ciekawa. I co teraz? Żałuję. I to ze wszystkich sił i jak tylko potrafię
to wyrazić, żałuję.
Chciałam się wyspowiadać. (Nawet jak to piszę, to chce mi się śmiać 😂)Z
trudem wielkim próbowałam sobie przypomnieć tę całą formułkę, co to się
ją mówi zanim zaczniesz się uzewnętrzniać przed facetem w czerni - bez
skutku. Ksiądz od razu wyłapał, że silę się na wyrecytowanie tego
tekstu i z przekąsem stwierdził : "mhmmmmm... słychać, że dawno nas tutaj nie było.. mhmmmm... potraktujmy to więc jak pierwszy grzech na liście,
która jak zakładam, pewnie jest długa". Jak widać nie tylko Bóg Ojciec jest
wszechwiedzący - ten ksiądz też. Jak można się domyślić, momentalnie mi
się tej całej spowiedzi i powolutku acz sukcesywnie zaczęłam
tracić nad sobą kontrolę.. Zapytałam więc duchownego, czy mogę sama
powiedzieć te grzechy, czy może w ogóle on wie lepiej i moja obecność jest
tutaj zbędna. I się, kur*a, zaczęło moralizowanie.. Dowiedziałam się, że
ewidentnie moce nieczyste mną zawładnęły i że jest to wynik mojej długiej
absencji na mszach w kościele. Czaicie ten absurd?! Poczułam się jakbym
poszła na sesję do egzorcysty, a nie do kościoła na spowiedź grzechów
typu: "używałam niecenzuralnych słów", czy że "pokłóciłam się z siostrą". Z
hukiem wyszłam z tej drewnianej budki i utwierdziłam się w przekonaniu jak
bardzo jest to uzasadnione, że to pierd*lę.
***
Ja wiem, że może trafiłam na "nie tego" księdza i może akurat miał gorszy
dzień albo zwyczajnie matka mu na głowę usiadła przy porodzie i taki już
pozostanie jeb*nięty #foewa, ale co mnie to interesuje? Tak samo jak przed
przyjęciem do wojska czy do policji robią kandydatom testy psychologiczne,
które z założenia mają wykluczyć tych co według jakichś tam norm się nie
nadają, tak samo powinno się to stosować w seminariach. Uważam, że
jedno i drugie to zawody zaufania publicznego, więc dlaczego faceci w
czerni zawsze mają luz? No, nie kumam tego!
Szkoda, że jak przychodzi sądzić takiego jednego czy drugiego biskupa za
to, że lubi sprawdzać co małe dziewczynki mają pod spódnicą, to wtedy już
nie są traktowani jak słudzy samego Boga, tylko jak zwykli ludzie i to w
ogóle z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu, najczęściej BEZKARNI
ZWYKLI LUDZIE. Mogę oczywiście czepiać się środowiska listonoszy czy
mechaników i badać u nich odsetek pedofilii, ale oni nie odmieniają słowa
"miłość" przez wszystkie przypadki. I to absurdalne "autorozgrzaszanie" się
kapłanów, nosz ku*wa mać! Przecież nawet jak to piszę, to mnie chce krew
nagła zalać! Chyba nie ma wśród ludzi z dostępem do internetu takiego,
który by nie widział "kazania" wygłoszonego, przy okazji 29. rocznicy
powstania Radia Maryja, przez samego Ojca/prezesa Rydzyka. To co ten
chłop wyprawia, to się w pale nie mieści! Dla tych co jednak nie wiedzą o
czym mówię, to w ogromnym skrócie: Rydzyk stwierdził, że ex biskup Edward J. , żeby było zabawniej - doktor teologii MORALNEJ , jest ofiarą
dzisiejszych mediów i męczennikiem, a nie tak jak wiadomo wszem i wobec
zwykłą świnia i pedofilem. Ku*wa, i jeszcze dostał za te bzdury oklaski!
K. Wojewódzki w swojej biografii pisze: "To co ostatnio wyprawiają w Polsce
to absolutny, obyczajowy zaduch i uzurpowanie sobie prawa do gmerania nam w duszach bez znieczulenia. Zapędy cenzuralne, tłumienie wolności
słowa, pakowanie się z czarnymi, drogimi butami na porodówki, do nauki,
do naszego portfela. Kościół przestał być narzędziem Chrystusa, a stał się
narzędziem Chytrusa!"
Jest ktokolwiek kto ma RACJONALNE i PRAWDZIWE argumenty
przemawiające za tym, że tak nie jest?! Nie ma.
***
Najlepszy jest ten patetyczny ton, kiedy ludzie ślepo zapatrzeni w "dążenie
za Chrystusem" reagują na moje wywody na temat kościoła i w agresywny
sposób próbują mnie "nawracać", sądząc, że fakt iż mam własną, popartą
zresztą szeregiem argumentów opinię na temat wiary, jest z mojej strony
aktem heretyzmu , a że Bóg ostatecznie i tak mi wybaczy.
Nie ma co - ludzki Pan. 😂
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz